W tym roku 284 tysiące absolwentów pozna wyniki matur i zdecyduje o wyborze uczelni. Coraz częściej polska młodzież jako alternatywę dla studiów w kraju wybiera edukację za granicą. Na złożenie aplikacji ma czas nawet do 30 września.
Liczba miejsc na polskich uczelniach zostanie w tym roku ograniczona. W związku z obowiązującą
od 1 stycznia 2017 nowelizacją rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego o sposobie podziału dotacji z budżetu państwa (Dz.U.poz.2016), szkoły wyższe zostały zobowiązane do zmniejszenia liczby studentów tak, aby na jednego wykładowcę przypadało nie więcej niż 13 uczniów. Obecnie średnia wynosi 20.7.
Przykładowo, w efekcie wprowadzonych zmian, Uniwersytet Technologiczny w Radomiu obetnie liczbę przyjętych na studia o ponad połowę. Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu obniży limity aż o 1,3 tys. miejsc.
Ze statystyk Elab Education Laboratory – instytucji, która pomaga polskim uczniom aplikować na uczelnie zagraniczne – wynika, że coraz więcej maturzystów rozważa alternatywę i planuje kontynuować edukację poza granicami kraju.
Liczba tegorocznych zgłoszeń wzrosła w porównaniu do zeszłego roku już o 20 proc. Tymczasem aż ¼ kandydatów decyduje się na wyjazd dopiero po ogłoszeniu wyników matur.
Wolne miejsca znajdą się wciąż nawet na najbardziej prestiżowych uczelniach brytyjskich, takich jak King’s College London czy University College London.
Dokąd, aby nie zrujnować portfela?
Najbardziej preferencyjne warunki edukacyjne w Europie oferuje Dania, gdzie studia są bezpłatne. Choć jest to jeden z najdroższych krajów Unii Europejskiej, studenci mogą ubiegać się o stypendium rządowe, które pomoże utrzymać się na miejscu. Aby z niego skorzystać, należy znaleźć pracę i zgłosić się do State Educational Support (SU). Stypendium zostanie wypłacone pod warunkiem, że udokumentujemy zatrudnienie w Danii w wymiarze minimum 10 godzin tygodniowo. Podobnie przyjazną ofertą zachęca wiele uczelni niemieckich i skandynawskich.
Studia w Wielkiej Brytanii to koszt rzędu 9250 funtów rocznie. W ich sfinansowaniu pomoże udzielana na bardzo preferencyjnych warunkach pożyczka rządowa. Mogą o nią aplikować wszyscy obywatele Unii Europejskiej i, co najważniejsze, otrzyma ją każdy. Pokrywa pełne czesne na publicznych uczelniach brytyjskich oraz kwotę do 6000 funtów na prywatnych. Spłatę rozpoczyna się po osiągnięciu dochodów na poziomie 21 000 funtów rocznie w Wielkiej Brytanii lub ok. 7120 funtów
w Polsce. W popularnej Walii czesne wynosi 9 250 tys. funtów. 2/3 tej kwoty finansuje jednak rząd walijski, przyznając granty w wysokości 5 190 funtów. Najwięcej zapłacimy za studia w Stanach Zjednoczonych. Studenci powinni przygotować się na wydatki rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów rocznie. Najzdolniejszych uczelnie przyciągają atrakcyjnymi stypendiami.
Procedury aplikacyjne różnią się w zależności od kraju.
– W Anglii cały proces odbywa się przez internetowy system UCAS. To za jego pośrednictwem wybieramy interesującą nas uczelnię, wprowadzamy dane osobowe, historię edukacji, list motywacyjny oraz dokonujemy opłaty aplikacyjnej w wysokości 24 funtów. Również Dania posiada scentralizowany internetowy system aplikacji o nazwie OPTAGELSE. Aplikacja na zagraniczne studia bywa skomplikowanym procesem, dlatego warto skorzystać z pomocy doświadczonych konsultantów, którzy pomogą skompletować i właściwie opracować dokumenty, napisać dobry list motywacyjny oraz przeanalizować wybór samego kierunku – komentuje Aleksandra Kozera z Elabu.
Inwestycja w przyszłość
Zagraniczne studia bez wątpienia podnoszą wartość kandydata na rynku pracy. – Informacja
w CV o edukacji odbytej za granicą świadczy o aktywności i przedsiębiorczości kandydata. Zazwyczaj jest też dowodem na dobrą znajomość języka angielskiego czy innego wymaganego w danym kraju. Nie zapomnijmy też wspomnieć w życiorysie zawodowym o podejmowanych w trakcie studiów praktykach czy pracy – podkreśla Marta Skiba, coach kariery.